Tak rośnie mango – azjatycki owoc, który pachnie szczęściem

Wędrując nieoczywistymi ścieżkami, często wybieramy równie nieoczywiste miejsca. Zamiast centrów miast – ciszę peryferii.

W ten sposób poznaliśmy Azję inną niż ta, która serwowana jest w podróżniczych folderach.

Inną, czyli cichszą mimo zgiełku i bardziej skupioną – mimo rozedrgania.

Kierując się tą wizją, trafiliśmy w miejsce pozyskiwania soli wprost z pól, a także na małą plantację pieprzu, gdzie bierze się do rąk każde ziarenko, sprawdzając, czy ma odpowiednie do eksportu wymiary.

Kambodża, okolice Kampotu. Sad zielonego mango. Dotarliśmy tu na skuterze.

Kierując się ciekawością zobaczenia na własne oczy tego, jak w naturze wyglądają rośliny, których owoce, (jako produkt końcowy produkcji) lądują na sklepowych półkach w Europie, odwiedziliśmy plantacje i owocowe sady, patrząc, jak rośnie durian, pomelo, smoczy owoc, owoc chlebowca, herbata lub – mango.

Mangowce w naturze są rozłożyste i potężne. Rodzą owoce i dają cień. Symbolizują szczęście

Mango – owoc rosnący baardzo daleko od domu

Dziś w cyklu „Tak rośnie…” – owoc, bez którego trudno sobie wyobrazić kulinarną codzienność w Azji – czyli mango.

Okej, wszyscy znają mango.

Dostępne jest przecież od ręki w każdym większym markecie. Czasami nawet bywa w promocji…

Ale to wciąż tylko mango leżące w skrzynce na sklepowej ekspozycji. Produkt finalny, bez historii i kontekstu. Ot – mango, czyli dodatek do sałatki albo smoothie.

Ale czy wiecie, że być może ten konkretny owoc, który przynieśliście do domu, pochodzi z miejsca, gdzie drzewa mango uznaje się za wyjątkowe, ponieważ są symbolem miłości, bogactwa i płodności?

Malezja. Langkawi, Sklep ogólnospożywczy.

Wiele z nich – zwłaszcza starych, rosnących w przydomowych ogrodach – ma też swojego ducha opiekuńczego, który swą opieką otacza również całe domostwo i jego mieszkańców..

Prawdopodobnie ta wiedza niewiele zmieni w temacie samej sałatki z dodatkiem mango, które właśnie kupiliście, ale może sprawi, że sięgając po nie w sklepie, wyobrazicie sobie zielony sad pełen mangowców albo stare, rozłożyste drzewo z zamieszkującym je duchem – i po prostu się uśmiechniecie.

Tak rośnie mango, czyli…? No właśnie – jak?

Mangowce w naturze są rozłożyste i potężne. Rodzą owoce i dają cień. Symbolizują szczęście. Być może z tego powodu rosną w wielu przydomowych ogrodach, a że w Tajlandii i Kambodży są też obiektem kultu, nikogo nie dziwi, że bywają obwieszone kolorowymi wstążeczkami.

I nie jest to przypadkowa ozdóbka, lecz sygnał, że drzewo ma ducha opiekuna.

Choć rozłożyste i wysokie prezentują się imponująco – łatwiej zbierać owoce z niższych partii.

Dlatego mangowce rosnące w sadach i na plantacjach są regularnie przycinane, by zbiór owoców nie nastręczał problemów.

Udawalawe, Sri Lanka, Wybieramy mango na poobiedni deser.

Okej, zgoda – mango nie jest tak charakterystyczne jak durian, ani w żaden sposób tak kontrowersyjne. I właśnie w tym tkwi jego siła.

Można zaryzykować stwierdzenie, że mango to owoc z dobrą energią. Rośnie na wiecznie zielonych drzewach, których wysokość – w naturze – może dochodzić nawet do 40 metrów. To jednak rzadkość.

Odmiany uprawiane komercyjnie są zdecydowanie niższe i bardziej rozłożyste. Zwykle dorastają do 10–15 metrów, ale najbardziej optymalna wysokość – zwłaszcza na plantacjach – to około 4–6 metrów.

To właśnie z tak prowadzonych drzew najłatwiej zbiera się owoce, które trafiają być może do naszych sklepów.

Drzewo mango rośnie z pestki i by pojawiły się na nim pierwsze owoce, trzeba czekać nawet osiem lat

Na początku była pestka…

Drzewo mango rośnie z pestki i by pojawiły się na nim pierwsze owoce, trzeba czekać nawet osiem lat.

Dobra wiadomość natomiast jest taka, że gdy już zacznie, owocuje obficie, choć tylko 1 procent kwiatów zamienia się w owoce.

Mangowiec żyje około 100 lat i jego najlepszy czas przypada na wiek 10-40 lat. 

Wtedy też daje około 2000 owoców rocznie.

Gdy porówna się to z ceną mango w Polsce – nawet promocyjną – trudno nie pomyśleć o własnym drzewie. Korzyść byłaby co najmniej – podwójna.

Mango rośnie na wiecznie zielonych drzewach, których wysokość – w naturze – może dochodzić nawet do 40 metrów

Tyle wiedza ogólnie dostępna, a jak wygląda to w praktyce?

Drzewa mango rosną wszędzie. W ogrodach, przy głównych i bocznych ulicach, w sadach uprawianych i tych dzikich.

Wszędzie wyglądają pięknie i wszędzie zdobią przestrzeń. Czy to efekt tego, że są zielone i często pełne owoców, czy tego, że idealnie uzupełniają krajobraz, czyniąc go pełniejszym i bardziej nasyconym?

Trudno nam jednoznacznie ocenić.

Już na Sri Lance drzewa te zrobiły na nas ogromne wrażenie, tak jak i same owoce, które tak jak papaje, stały się elementem naszej codziennej diety.

Dlatego gdy w Kambodży pojawiła się możliwość, by zobaczyć mango inaczej niż dotychczas (a dotychczas widzieliśmy je na drzewach rosnących w ogrodach lub przy ulicach, na straganach i już na talerzu) – skorzystaliśmy z niej.

Owocem mango w różnej postaci zachwycaliśmy się w każdym azjatyckim kraju. Tu – na Sri Lance

Zielone mango z Kampotu – owocowy skarb Kambodży

Owocem mango w różnej postaci zachwycaliśmy się w każdym azjatyckim kraju. Jednak dopiero w Kambodży pojawiła się możliwość odwiedzić nie tylko stragany z mango, ale również sad mango.

Padło na Kampot, miejsce słynące z najlepszego pieprzu i najpyszniejszego duriana. Choć spotkać można tu również „żółte” mango – dumą Kampotu jest mango zielone.

Dojrzałe owoce mango ważą z reguły od 300 do 500 gramów, choć bywają i cięższe egzemplarze)

Mango żółte dominuje w Tajlandii i Wietnamie – w Kampocie uprawia się mango z zieloną skórką.

Co jest bardzo charakterystyczne, ponieważ kolor ten nie zmienia się, nawet gdy jest ono już dojrzałe.

Dojrzałe owoce mango ważą z reguły od 300 do 500 gramów, choć bywają i cięższe egzemplarze). Mango nadaje się do spożycia zarówno, gdy są bardzo dojrzałe (i bardzo słodkie), jak również jeszcze niedojrzałe (cierpkie i twarde) – wtedy najlepiej smakują z domieszką soli i chili.

Sad, który odwiedziliśmy, nie był duży, ale wyraźnie zaprojektowany z myślą o łatwiejszym zbiorze owoców. Rosnące tu drzewa były niższe niż te dziko rosnące – ich gałęzie rozpościerały się na boki, zamiast piąć się w górę. Dzięki temu niektóre owoce dosłownie zwisały na wyciągnięcie ręki.

Ciekawe jest też to, jak rośnie mango – nie ku górze, jak wiele innych owoców, ale w dół, na długich szypułach. Czasem pojedynczo, czasem w niewielkich grupach – jak zielone lampiony zawieszone między liśćmi.

Mango nadaje się do spożycia zarówno, gdy są bardzo dojrzałe (i bardzo słodkie), jak również jeszcze niedojrzałe (cierpkie i twarde)

A jak smakuje mango?

To zależy od odmiany. I choć poszczególne gatunki różnią się natężeniem słodyczy, przyjęło się, że typowe dla wszystkich gatunków jest to, iż dojrzałe owoce są po prostu słodkie (najbardziej zielona odmiana mango, następnie – żółta odmiana mango, a mniej – odmiana różowa). Mango niedojrzałe bywa cierpkie.

Tak rośnie mango.

Sticky rice – azjatyckie niebo w gębie

Tak, zdecydowanie wolimy mango słodkie i – podawane na słodko 🙂

W kontekście mango trudno nie wspomnieć o charakterystycznym dla Azji daniu deserowym, jakim jest mango sticky rice. To ryż gotowany z dodatkiem cukru i mleczka kokosowego. Ryż gdy jest gotowy, przyjmuje lepką, klejącą, kremową postać. Podawany jest z pokrojonym mango (żółtym) oraz z mleczkiem kokosowym.

Sticky rice. Bangkok. Cena takiego dania różniła się od miejsca jego podania i wynosiła od 50 batów (~ 7 zł) – przy zakupie na ulicy, po 150 batów, gdy zamawiało się je w restauracji.

Tym konkretnym daniem zajadaliśmy się w Tajlandii. Dostępne było zarówno w uroczych, klimatycznych knajpkach, jak i w wersji ulicznej czyli w formie street foodu, również – na wynos. Cena takiego dania różniła się od miejsca jego podania i wynosiła od 50 batów (~ 7 zł) – przy zakupie mango sticky rice na ulicy, po 150 batów, gdy zamawiało się je w restauracji.

Mango na straganie w Udawalawe, Sri Lanka

Mango smoothie – napój bogów made in Asia

O ile deserem ryżowym z mango delektowaliśmy się głównie w Tajlandii, o tyle smoothie mango towarzyszyło nam w każdym odwiedzanym miejscu, bez względu na kraj.

Mango smoothie podawane jest najczęściej z dużą ilością rozdrobnionego lodu, odrobiną mleka kokosowego lub zwykłego i z … cukrem.

Według nas zdecydowanie zyskuje, gdy zmieni się proporcje – czyli zwiększy ilość mango i zmniejszy ilość lodu i cukru (w zależności od wybranych proporcji – dostępne czasami za dopłatą).

Mango smoothie ma konsystencję delikatnego kremu i jest zaskakująco sycące, zwłaszcza – gdy podawane jest z jogurtem. Tylko wtedy to już zupełnie inny napój 🙂

Mango smoothie podawane jest najczęściej z dużą ilością rozdrobnionego lodu, odrobiną mleka kokosowego lub zwykłego i z … cukrem, choć warto z niego zrezygnować. Tu na Sri Lance

O ile mango smoothie to typowy napój tajski i khmerski, o tyle lassi mango przywędrowało do oferty kulinarnej tych krajów aż z Indii. 

W tej opcji mango blenduje się wraz ze jogurtem. Powstały w ten sposób napój (oczywiście podawany jest w formie mocno schłodzonej) ma lekko kwaskowaty smak i bardzo orzeźwia.

Mango można też jeść ot tak, po prostu, bez żadnych dodatków. I też jest pyszne.

Mango, to jedna z tych bardzo wielu rzeczy, których brakuje po powrocie do Europy. Bo i owszem, tu również jest dostępne, ale zdecydowanie różni się smakiem od tego, które dojrzewa na drzewie, a nie w skrzyniach – podczas rejsu do Europy.

Mango, to jedna z tych bardzo wielu rzeczy, których brakuje po powrocie do Europy

Lubisz trafiać w dobre miejsca? My też. Dlatego stale dorzucamy nowe treści – niech nie umkną Ci najlepsze kąski!

Zapisz się na nasz newsletter (formularz w stopce), a my dyskretnie damy znać, gdy pojawi się coś ciekawego.
Bez spamu – tylko konkret.

Dołącz do grona subskrybentów i bądź na bieżąco.

Newsletter

Zostaw swój e-mail, aby otrzymywać informacje o nowych wpisach na blogu!

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *