Wietnam to kolory. A najpiękniejsze są te z natury i choćby z tego powodu, by doświadczyć czegoś pięknego, warto zobaczyć red sand dunes. Czerwone Wydmy to turystyczna atrakcja Wietnamu. Znajdują się na południu kraju, w małej miejscowości Mui Ne. Z uwagi na to, że są atrakcją darmową i bardzo łatwo do nich dotrzeć – są miejscem obleganym turystycznie.

Czego ludzie szukają na Czerwonych Wydmach? Dwóch rzeczy, które trudno pogodzić, ale – przy odrobinie dobrej woli – da się obie zrealizować.

„Zabawa, zabawa” czy „cicho sza, tu się kontempluje”? Jak spędzić czas na wydmach?
Jedni szukają tu dobrej zabawy. Z piaskowych gór można zjeżdżać na wypożyczanych przez Wietnamczyków płachtach. To całkiem niezła frajda, choć ma potężną wadę – generuje ogromny hałas produkowany przez zwożonych autokarami turystów, którzy z głośnikami i pieśnią na ustach manifestują radość i luz.

– I tu dochodzimy do drugiej rzeczy, po którą ludzie przyjeżdżają w to miejsce. Bo inni szukają tu tego, czego nie mają na co dzień – ciszy i harmonii. Nie wszyscy przecież przyjechali tu zjeżdżać z górki, wiele osób chętniej posiedziałoby w ciszy, zachwycając się spektaklem, który saneczkowiczów zupełnie omija. Tych interesów niestety nie da się pogodzić.

Z tego powodu my wybraliśmy kompromis. Przyjechaliśmy na wydmy dwie godziny przed porą szczytu. Zostawiliśmy skuter na parkingu, płacąc za nieograniczony czas postoju 10 tysięcy wietnamskich dongów (co przy kursie na tamten konkretny dzień wynosiło 1,60 zł) i ruszyliśmy na wydmy, które o tej porze były prawie że puste i zachwycały nie mniej niż dwie godziny później, co udało nam się uchwycić na zdjęciach.

Czerwone Wydmy, dlaczego warto?
Czerwone Wydmy to miejsce, gdzie nie tylko można zrobić obłędne zdjęcia. To przede wszystkim miejsce, gdzie nie ma przesytu bodźców. Dwa dominujące kolory pozwalają przywrócić jasność myślom i spokój w głowie. Siedzenie na rozgrzanym piasku i patrzenie w oszałamiający błękit to terapia. Porównywalna tylko z siedzeniem wśród herbacianych pól Sri Lanki, gdzie było równie magicznie – choć zestaw kolorów nieco się różnił. Co łączy te dwa miejsca?

Cisza, która koi. Kontakt z przyrodą, tą naturalną, bez tabliczek zakazujących śmiecenia (jakby to nie powinno być jasne dla wszystkich) i komunikatów mających na celu przewidzieć, na jaki destrukcyjny pomysł może wpaść człowiek. Widzieliśmy je w Azji nie raz i były naprawdę abstrakcyjne – „nie oddawać moczu stojąc NA misie ustępowej”; „nie smarkać na podłogę” etc…)


Rozgość się i odpocznij…
Czerwone Wydmy to miejsce, gdzie nie ma zakazów i nakazów, każdy może przyjść tu po to, czego potrzebuje, choć nie zawsze jest tego świadom.

Czy polecamy? Tak!
Choćby po to, by pobyć przez chwilę w miejscu, w którym nie trzeba wytężać uwagi i można po prostu być częścią natury. Bo wciąż możemy, tylko stale zapominamy.

Informacje praktyczne:
Ile to kosztuje? – wejście na wydmy jest darmowe, jedyny koszt to ewentualny parking, choć można stanąć bezpłatnie na poboczu.

Co z sobą zabrać:
– krem z filtrem! Zdecydowanie. Tu nie ma pory bezpiecznej, gdy już nie trzeba się tak często smarować. W tym miejscu, gdy nawet pod wieczór piasek jest tak gorący, że parzy w stopy, warto mieć świadomość, że w podobny sposób oddziałuje na naszą skórę.
– wodę – to truizm, ale warto pamiętać, by ją mieć, nawet wybierając się „tylko na zachód słońca”.
– nakrycie głowy. Tu można połączyć przyjemne z pożytecznym, bo w Wietnamie kupić można bardzo fotogeniczne kapelusze i czapki 🙂

Kiedy najpiękniej?
Legenda głosi, że o wschodzie i zachodzie słońca. Fakty natomiast mówią, że wtedy owszem – jest pięknie, ale i bardzo głośno, co mocno obniża komfort obcowania z tym naturalnym fenomenem. Wybór, kiedy je zobaczyć, należy do Was, drodzy Czytelnicy, a jako że dostępne są całodobowo, warto z tej opcji skorzystać i mieć je „tylko dla siebie”, zważywszy, że prezentują się magicznie nie tylko o wschodzie czy zachodzie słońca.

Dodaj komentarz