Dawno temu w mangrowym lesie…
Jeśli są miejsca piękne pięknem nieoczywistym, po prawdzie dyskusyjnym, to zdecydowanie do miejsc takich należą obszary mangrowych lasów.
Lasy mangrowe, mangrowce inaczej zwane lasami namorzynowymi, to w wielkim uproszczeniu: wiele drzew rosnących w wodzie. Często mocno mętnej. Wręcz brązowej. Przywodzącej na myśl posępne i tajemnicze bagniska z baśni Braci Grimm.
My mieliśmy wielką frajdę, mogąc do takiej baśni zajrzeć. Było warto. Zdecydowanie i bez dwóch zdań.

Kambodża to nie tylko Angkor
Spotkaliśmy się z opiniami, że poza zwiedzeniem ruin świątyń w Angkor „tu (czytaj: w Kambodży) nie ma co robić”.
Cóż… O gustach się nie dyskutuje, ale na szczęście – można mieć różne i niebo od tego nie spada na głowę. Można też czuć przewrotną ulgę, że póki tak wygląda postrzeganie sytuacji, póty takie miejsce jak Kambodża zachwycać będzie tym, czego my osobiście w przemierzanych szlakach szukamy najbardziej: spokoju nietkniętego komercyjnym sznytem.
Ale z tego, co nam wiadomo, ten stan rzeczy nie potrwa zbyt długo.

Eko Kambodża, czyli szkółka mangrowa
Z tematem lasów mangrowych zetknęliśmy się tu, w Kambodży dwa razy.
To były dwie odsłony tych samych roślin w naturalnym środowisku, ale zupełnie różne w odbiorze.
Pierwszy las był zaledwie szkółką, w której młode namorzyny dopiero przygotowywały się do swojej roli, drugi – był lasem starym, majestatycznym i w pełni spełniającym swoje ważne w ekosystemie funkcje. Ale zacznijmy od początku.

Jedno z popołudni spędziliśmy w ledwo powstałym lesie namorzynowym. W zasadzie, by być dokładnym – była to leśna mangrowa szkółka, która zachwycała delikatnością i niesamowitą soczystością. Zarówno w kontekście koloru, jak i dźwięku.

Trafiliśmy tu trochę przypadkiem, eksplorując wybrzeże w okolicy miasta Kep. Jak się okazało, nie była to jakaś zwykła samosiejka, ale projekt edukacyjny, prowadzony po to, by wzmacniać ekologiczną świadomość wśród Khmerów i promować Kambodżę jako miejsce przyjazne turystom.
Wciąż mało znana Kambodża mocno pracuje nad tym, by zaistnieć w sektorze turystycznym, między innymi również przez pielęgnowanie swojego naturalnego bogactwa. W kontekście lasów namorzynowych polega to na nasadzaniu nowych drzew (w projekcie społecznym) i wzmacnianiu naturalnego ekosystemu regionu.

A jak wygląda mały mangrowy las?
Trochę jak patyczki z listkami lub miotełki zakończone zieloną czuprynką, które powtykane zostały w równiutkich rządkach w błotnistą wodę.
Na pierwszy rzut oka trudno w nich dostrzec coś imponującego – ot, ciekawe miejsce, fajnie będzie wyglądać na wakacyjnych fotkach. Tak jest do chwili, gdy człowiek zda sobie sprawę, na co tak naprawdę patrzy. A patrzy na miejsce, które za kilkanaście lat będzie nie tylko chronić wybrzeże, ale też pomagać oddychać jego mieszkańcom.
My byliśmy pod ogromnym wrażeniem tego rodzącego się właśnie naturalnego obrońcy planety i jej zasobów.

Co odróżnia młody las mangrowy od starego, dojrzałego mangrowego drzewostanu?
Jest pełen energii i bardzo barwny, dzięki odcieniom zieleni, w jaką jest ubrany. By przyjrzeć się mu z bliska, wystarczy wejść na jeden z drewnianych podestów i ruszyć w głąb tego lasu.
Maleńkie, ledwo odrosłe od tafli wody drzewka wczepione są mocno w podłoże, szukając w nim oparcia, by z biegiem lat być tym samym dla niego. Mangrowe lasy to nie tylko oryginalne miejsce do oryginalnych fotek, to – dosłownie i bez cienia przesady, kolejny dar planety dla nas, jej mieszkańców.

Te niepozorne drzewka z czasem będą pochłaniać więcej CO2 niż lasy deszczowe, staną się domem dla tysięcy ptaków, a rosnąc na nadbrzeżach, będą w stanie zneutralizować moc fal tsunami wdzierających się w ląd, chroniąc tym samym ludzi zamieszkujących takie miejsce.
To się dopiero nazywa super moc przy tak niepozornym wyglądzie.

Tymczasem stary mangrowy las…
Nie ma już tej młodzieńczej energii, jaką czuje się w powietrzu, przemierzając ścieżki jego młodego krewniaka. Inaczej też zachowuje się nocami, kiedy to wydaje odgłosy, jakich nie powstydziłby się żaden szanujący się film grozy.
Mimo budzącego respekt wyglądu mangrowce niosą spokój i poczucie bezpieczeństwa, choć my, ludzie, rzadko sobie z tego zdajemy sprawę.
My sami dopiero po tym, jak zgłębiliśmy informacje o miejscach, które planowaliśmy odwiedzić, zrozumieliśmy, z jak wielkim dobrem naturalnym mamy do czynienia.

Zgoda, stary mangrowy las bardziej przeraża, niż zachwyca, zwłaszcza po zachodzie słońca, ale to tylko pozory. Dzięki takim miejscom (i ludziom, którzy o nie dbają i tworzą nowe), mamy szansę cieszyć się tą planetą dłużej i pełniej.
Warto o tym wiedzieć i – podać tę wiedzę dalej, na wypadek, gdyby nie zachowała się z lekcji geografii.

Czym zachwyca stary las mangrowy?
Tym samym, czym potrafi przerazić. Wchodząc w jego głąb, człowiek nagle dostrzega, że wokół robi się ciemniej, surowiej, w zależności od wrażliwości odwiedzającego i pory dnia – nawet groźnie.
To przez gęste korony drzew, które splatają się wysoko nad głową, tworząc rodzaj sklepienia. Misterny splot gałęzi i liści sprawia, że nawet w słoneczny dzień światła dociera tu zaskakująco mało.
Dodatkowego wrażenia dopełnia nietypowe środowisko, w jakim rosną te drzewa – głębokie błoto. Nie bez znaczenia są też powykręcane, posępne konary, prezentujące się imponująco i tak samo działające na wyobraźnię. Zwłaszcza o zmroku…

Warto poznać to miejsce, choć daleko mu do idealnych kadrów
O.K., pewnie milsze dla oka są plaże z białym piaskiem i turkusową wodą. Myślę sobie jednak, że świat to nie tylko piękne, wykadrowane widoczki. To też coś, co sprawia, że one mogą tak bardzo cieszyć oko. Kadry z lasu namorzynowego pewnie nie wygrają konkursu na najbardziej romantyczne fotki roku.
Mają one jednak coś, czego brakuje idyllicznym kadrom pełnym turkusu. Surowe, nieoczywiste piękno, które dostrzega się w pełni dopiero po tym, gdy pozna się rolę, jaką te mocno nieinstagramowe drzewa pełnią w utrzymaniu świata przyrody, takim, jakim go znamy i podziwiamy.

Co warto wiedzieć, wybierając się w to miejsce
Gdzie znaleźć las mangrowy w Kambodży?

Mapka powyżej pokazuje również Bo Tree Farm o której pisaliśmy tutaj.
My odwiedziliśmy szkółkę lasu namorzynowego w samym mieście Kep, w prowincji Kampot. Dostępna jest niejako z drogi, to miejsce, gdzie nie ma biletów wstępu.

Stary las mangrowy znaleźliśmy natomiast pomiędzy Kep a Kampot. Tam można nie tylko zażyć spaceru pomiędzy wyjątkowymi roślinami, ale też wynająć bungalow i zostać na dłużej.

Ile to kosztuje?
Wejście do namorzynowego lasu, w prowincji Kampot, jest darmowe, płatny jest natomiast pobyt w domkach znajdujących się na obszarze lasu.
Co z sobą zabrać?
Na wycieczkę w takie miejsce standardowo warto zabrać coś do picia, repelenty i nakrycie ramion oraz głowy, i duużo miejsca na karcie pamięci – może to miejsce nie jest urocze w tak oczywisty sposób jak rajska plaża, ale za to ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się je poznać bardziej.

Dodaj komentarz